Prowadzę blog (wiem! mało popularne 😏), na którym opisuję sprawy i rozwiązuję trudności związane z WordPressem. Dzięki niemu w ostatnich 10 latach praktycznie nie ma miesiąca, by nie zgłaszali się do mnie ludzie, którym zajmowanie się własną stroną internetową spędza sen z powiek.

Przyznają mi nawet, że najchętniej by tego nie robili, ale „jak mus to mus”

To tu to tam słyszą bowiem, że WordPress jest narzędziem dziurawym, łatwym i podatnym na włamania oraz że muszą robić w nim kopie, których nie umieją i o których nawet wykonawca ich strony im nie powiedział! W efekcie często przekonani są, że ich sklep lub strona z kursami online stoi na mocno chwiejnych nogach i w każdej chwili może runąć.

To sprawia, że żyją i rozwijają biznes w ciągłym niepokoju o swoją stronę…

Co martwi mnie najbardziej – WCALE NIE SĄ TO POJEDYNCZE PRZYPADKI!

WordPress uchodzi za narzędzie, którego można się łatwo, bezwysiłkowo i szybko nauczyć. W pewnym sensie to prawda. Instalacja WordPressa, przeklikanie ustawień i publikacja swojej pierwszej strony w Internecie to nie jest wiedza tajemna! Ba! Osobiście uczyłam tego ludzi podczas cyklu dosłownie pięciu codziennych webinarów w marcu 2020 roku, gdy offlinowe biznesy potrzebowały nagle zaistnieć w sieci. Ale!

Moim osobistym odkryciem życia był fakt, że że z WordPressem im dalej w las, tym… 🚀 ciekawiej.

Musisz jednak wiedzieć, że ogromna większość ludzi – również twórców stron na zlecenie – pozostaje na mocno podstawowym poziomie znajomości samego WP i mechanizmów, dzięki którym to wszystko, co z nim związane, w ogóle działa.

A mam tego pewność, ponieważ spotykam cały czas ludzi, którym ktoś stworzył stronę www, nawet przeszkolił z jej obsługi na zakończenie współpracy, ale:

❌ nic nie przekazał o jej sposobie działania,
❌ nie zająknął się nawet słowem o aktualizacjach,
❌ nie omówił motywu używanego na stronie,
❌ nie wspomniał o wtyczkach,
❌ ani tym bardziej o robieniu, czy przywracaniu kopii zapasowych.