Chcesz? Opowiem Ci historię...
Kiedy miałam 6 lat mój tato wyjechał za granicę. Pracował w firmie, która wtedy budowała coś skomplikowanego w Libii. Tak, wiem, daleko, choć dzięki temu miałam okazję dwukrotnie w tym kraju spędzić wakacje! Ale! Oczywiście nie o wakacjach dzisiaj. Wspominam o tym, bo tato z tej Libii, kiedy tylko mógł, wysyłał do nas listy. LISTY. Takie, wiesz, papierowe: że siadasz, bierzesz kartkę, długopis w dłoń i piszesz. I choć nie raz miałam delikatny problem odczytać, co tato napisał (niestety pisze jak przysłowiowa kura pazurem, choć sam utrzymuje, że każde jego słowo jest możliwe do odczytania 😉), to taaak! Były to listy, na które czekałam... Dziś też otrzymujemy i wysyłamy swego rodzaju listy - newslettery. Trafiają bezpośrednio do Twojej skrzynki mailowej. Codziennie przelatujesz wzrokiem po tytułach, również tych, zawierających emotki. Strzałki, buźki, pytajniki, wykrzykniki – wiesz, że te elementy mają zwrócić Twoją uwagę. Odciągnąć Cię od tego, co robisz. Choć na chwilę. By wejść w Twoją głowę. Zaistnieć... Grrrr! Nie przepadasz za nimi!
Ale są i inne. Każdy z nich wnosi coś nowego do Twojego życia, czy biznesu. Wiesz, że kliknięcie w ich tytuł i przeczytanie nie będzie zmarnowaniem czasu. Ba! Wyczekujesz ich w swojej skrzynce!
Jestem przekonana, że i Ty możesz pisać właśnie TAKIE newslettery!



